„Wojna handlowa” jako sprzeczność terminologiczna

Jeśli wolny kraj zdefiniujemy jako miejsce, w którym jednostka lub organizacja prywatna może swobodnie angażować się w dobrowolną współpracę – w tym handel – z każdym, kto jest chętny lub zdolny do tego i na warunkach zaakceptowanych przez obie strony, to wynika z tego, że „wojna handlowa” jest sprzecznością samą w sobie. Wolny handel to handel pokojowy.
Dlaczego ta definicja wolnego kraju jest użyteczna? Dlaczego powinniśmy postrzegać indywidualne działania jako nierozerwalnie związane z życiem społecznym? Z dwóch powodów. Po pierwsze, wolne społeczeństwo jest pożądane o tyle, o ile równa wolność, wraz z wynikającymi z niej możliwościami i ogólnym dobrobytem (jak pokazuje ekonomia), są same w sobie pożądane. Po drugie, zrozumienie konsekwencji interakcji społecznych wymaga indywidualizmu metodologicznego – to znaczy rozpoczęcia analizy od indywidualnych preferencji, bodźców i własnego interesu. W kontekście naszego tematu łatwo dostrzec znaczenie indywidualnych motywacji. Załóżmy, że „Francja” i „Kanada” zaprzestaną handlu. Tylko indywidualizm metodologiczny może wyjaśnić przemyt , który z tego wyniknie.
Istnieją uzasadnione wyjątki od wolnego handlu, gdy sama możliwość wolnego handlu jest zagrożona – na przykład umowy o pracę zabójcy, czy handel niewolnikami lub ich posiadanie. Można argumentować za innymi ograniczeniami (patrz zwłaszcza książka Jamesa Buchanana „The Limits of Liberty” lub, współautorstwa Gordona Tullocka, „The Calculus of Consent ”). To, że państwo może ograniczać wolność swoich poddanych, ponieważ inny władca robi to samo, stanowi, przynajmniej w czasie pokoju, nieważne uzasadnienie .
Wszystko to wygląda inaczej, jeśli wierzy się, że „kraje” handlują. Chwila refleksji podpowiada, że tak nie jest. Jak „Francja” może handlować z „Kanadą”? Żadne z nich nie ma mózgu, rąk ani nóg, którymi mogłoby wybrać handel i podejść do drugiego z rękami pełnymi dóbr do wymiany. Nikt przy zdrowych zmysłach, nawet mając tylko podstawowe informacje, nie może uwierzyć, że tak się dzieje w rzeczywistości. Większość ludzi (niestety) intuicyjnie wierzy, że władza polityczna we Francji handluje z władzą polityczną w Kanadzie; lub, w praktyce, że władza polityczna w kraju decyduje, z kim i na jakich warunkach jego poddani i ich prywatne stowarzyszenia mogą handlować; i że nie ma innego możliwego ani pożądanego społeczeństwa.
Poza wolnym społeczeństwem wojna handlowa jest równie możliwa, jak wojna totalna. Często, jeśli nie prawie zawsze, w historii ludzkości te dwa rodzaje wojny szły ręka w rękę. Władcy Francji i Hiszpanii mogli toczyć wojny, ponieważ leżało to w ich interesie. To, czy władcy zostali wybrani, czy nie, ma niewielkie znaczenie; liczy się zakres i zasięg ich władzy. Zauważmy jednak, jak metodologiczny indywidualizm jest nadal niezbędny do wyjaśnienia działań władców – na przykład w jakim stopniu przestrzegają oni zasady prawa międzynarodowego pacta sunt servanda .
*****************************

„Wojna handlowa” według ChatGPT z pewnymi wskazówkami
econlib